Witam państwa bardzo serdecznie. Nie pisałam długi okres czasu, wiem. Ale sami wiecie jak to pod koniec roku jest. Non stop zaliczanie, poprawianie, wielka bieganina i rozgardiasz. Historię, fizykę, bio pozaliczałam. Pozostała mi chemia i może odpowiedź z biologii. W piątek może Po. i kończę na ten rok szkolny naukę, rozpoczynam wakacje! : D nigdy więcej takiego piekła. dziś prawie umarłyśmy ze strachu z Olką na fizyce, ale ten kamień spadający z serca? Bezcenny. W niedzielę byłyśmy w pracy, malowałyśmy dzieci na festynie, całkiem fajna robota, i te ucieszone buźki :) wczoraj wróciłam do domu praktycznie martwa, leżałam bez ruchu z 6 godzin, gorączka na 38 stopni, dziś 37, wykończę się, a jeszcze jutro chemie poprawić trzeba. ale kto ma dać radę jak nie ja ? a jak nie zdam to już mi Piotrek grozi że będzie wpierda. także zdaaaam Piotruś, nie ma obawy, Ty pracuj nad matmą :p stwierdzam że druga klasa to istny hardcore, i nigdy więcej nie chcę tego przeżywać. jednocześnie boję się co będzie na studiach, i wiem że te obecne czasu będę miło wspominać i tęsknić za tym luzem. Bracie trzymam kciuki za matmę, geo, i tą nieszczęsną fizykę w sierpniu, ale już wiem że zdasz na bank :* i czekam na nasze wagary : D
nie wiem czy jechać na koncert, czy kupić buty, potrzebuję kolejnej pracy. niewiarygodne jak uszczęśliwiła mego psa zabawka za 5 PLN ze sklepu wszystko po 4 zł. jednak muszę się nauczyć cieszyć z małych rzeczy, a nie tylko z tych większych, będzie mi w życiu łatwiej, radośniej. wracam do chemii :)
trzymajcie się, oby wszystkim się wszystlo udało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz