niedziela, 22 lipca 2012

summertime.

prawie połowa wakacji za mną, i nie uśmiecha mi się to.
 2 tygodnie pracy też za mną, a przede mną jeszcze 3. nie jest najgorzej, choć czasem kręgosłup wysiada, a czas niemiłosiernie się dłuży. Poznałam trochę ludzi, jedni fajniejsi, inni po prostu nie dla mnie, a jeszcze inni doprowadzający mnie do szewskiej pasji.. ale co tam, przecież nie może być idealnie. Czekam na moje buty na przecenie, rozczarowałam się w Deezee, miała być inna cena, niż ta którą zastałam, i moje plany zakupowe sobie poszły w siną dal...
Dziś czas przeznaczony na kościół spędziłam na molo, rozmyślałam i zastanawiałam się nad wszystkim tym co mnie otacza, co się dzieję. Dlaczego marnuję czas na myślenie o tym beznadziejnym i żałosnym dupku? Nie wiem, ale czas to zmienić i przestać żyć przeszłością, nikt mnie nie zmuszał, sama byłam na tyle głupia żeby się zakochać.
Wracam z pracy i padam, po prostu padam na twarz. A zbliżający się tydzień będzie podobny, bo znów czeka mnie poranna zmiana, i doprawdy nie wiem jak ją przeżyję, od rozpoczęcia do przerwy jestem po prostu nieprzytomna, nie kontaktuję co ludzie do mnie mówią, czego ode mnie chcą, ale grunt to trafić na dobrą fuchę i znaleźć krzesełko ;). Planuję wybrać się na zakupy płytowe do Piotrkowa, może będzie moja sukienka z H&M, którą wypatrzyłam ostatnio na ich stronie, no mam nadzieję. Dostałam cynk że na jarmarku w Spale można dostać winyle za całkiem okazyjną cenę, i chyba tam też zawitam, tym bardziej że nigdy w Spale nie byłam, choć tak niedaleko jej mieszkam właściwie. Z nudów zaczęłam robić mój album pamiątkowy, troszkę biletów tam powklejałam, kiedyś miło będzie to przeglądać i wspominać, co się wyrabiało za młodu :D do tego jeszcze wywołam zdjęcia, których mi się już ok. 100 nazbierało, a ja jakoś nigdy nie mam czasu, nie po drodze mi, albo wydam kieszonkowe na coś innego... :O
Moje siostry wczoraj wynalazły sobie kota i nazwały go Batman, skutki zostawienia ich na godzinę samych w domu, no nie mam siły xd 
Nie chcę żeby te wakacje się kończyły, ale z drugiej strony chętnie bym już rozpoczęła ten maturalny maraton, co by go jak najszybciej skończyć, i mieć kolejne, ale za to mega długie wakacje :>
dalej nie wiem czy Łódź czy Warszawa, chyba rekrutacja i wyniki zadecydują za mnie. .
W każdym bądź razie nie mogę się już doczekać nowego życia, nowych ludzi, nowych przygód, i przede wszystkim wyrwania się z tego zacofanego miasta.
A ostatnio jak obliczyłam to złożyłam 100 pudełek w ciągu 5 minut ^^ jak robocik z Chin ;D
Miłego tygodnia, oby Wasz był leniwy i słoneczny, a nie zapracowany i zabiegany jak mój :*

poproszę jej płytę *_*






4 komentarze:

  1. Też chciałam iść do pracy na Wakacje ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog zapraszam do mnie : http://inspiration-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja za to nigdy nie byłam za granicą, więc możemy się zamienić :D

    OdpowiedzUsuń